Chyba to już tradycja, że muszę tłumaczyć moich rodziców, że nie mogą się zmobilizować i napisać co się u nasdzieje – a dzieje się bardzo dużo.
W czerwcu było Euro czy coś takiego – było super razem z tatą malowaliśmy sobie na kolorowo policzki (mama mówi, że to flaga polski) jednego dnia to wszyscy chodziliśmy z kolorowymi wzorkami na buzi Zosia, Emilka, Michaś nawet mały Staś musiał mieć pomalowany polik. Przystroiliśmy nasze podwórko w kolorowe flagi i głośno kibicowaliśmy. Jestem z siebie bardzo dumna bo nie przespałam żadnego meczu polskiej reprezentacjiJ Rodzice są ze mnie z tego powodu mniej dumni ale jak to rodzice lubią zrzędzić.
Jednego weekendu mama z tatą pojechali na wakacje na całe dłuuugie trzy dni czyli dwie nocki. Było super zostałam z babcią i z ciociami, bawiliśmy się i wygłupialiśmy, jednak gdy mama do mnie dzwoniła to bardzo za nią tęskniłam i było mi smutno -że jej nie ma – dlatego jak wrócili to się na nich pogniewałam – musieli się napracować zanim mnie rozśmieszyli. Muszę podziękować babci i ciociom, że mnie pilnowali przez ten czas i umożliwili moim rodzicom trochę odpocząć J
Spędzam dużo czasu na dworku, szczególnie popołudniu gdy nie ma juz takiego słońca. Siedzimy sobie z Mamusia na huśtawce lub spaceruje z Tatusiem w wózeczku. Lub na odwrót. Robimy sobie pikniki na dworku i jest bardzo fajniusio.
Rodzice zabrali mnie trzy razy na basen (kąpałam się tylko dwa razy bo raz była woda za zimna i dostałam dreszczy). Lubię się chlapać i unosić na wodzie.
Największy mój sukces to, że ostatni raz miałam zastrzyki w maju. W czerwcu przez trzy tygodnie brałam syropki ale odbyło się bez antybiotyków. Przez ten czas urosło mi 7 nowych ząbków. Trochę mnie bolało L
Robię postępy w rehabilitacji. Ćwiczę codziennie, coraz lepiej kontroluję główkę (jeszcze nie trzymam jej pewnie),ładnie prostuję łokcie na czworaczkach a postawiona prostuje kolanka.Najfajniej jest stać, jednak jest to bardzo trudne zadanie i mimo, że sprawiami to tyle radości to nie mam siły żeby ustać dłuższy czas. Mój brzuszek,plecki i boczki są bardzo słabe i żadnych z tych czynności nie jestem w stanie zrobić sama. Na czworaczkach muszę mieć „coś” pod brzuszkiem, a jak stoję muszę być o coś oparta z przodu i podtrzymywana pod paszkami. Jak mam dużo siły to ślicznie utrzymam główkę (przez chwilę). Nadal nie potrafię chwytać w rączki ale może kiedyś przezwyciężę swoją chorobę i nauczę się wszystkich rzeczy. Narazie moja mama i tatuś są moimi rączkami.
Zapomniałam dodać, że rodzice kupili mi taki materac, poduszkę stabilizującą. Można ją wyginać jak ciastolinę dzięki niej mogę sama siedzieć w różnych miejscach. Podoba mi się ten prezent chociaż jednak bycie na rączkach to bycie na rączkach.
Podsumowując ten czas to muszę przyznać, że lato to najfajniejsza, najbombowsza pora roku i najważniejsze, że się nie choruje.
Dziękuję, że odwiedzacie mój blogi wspieracie moich rodziców.