Parę starszych wspomnień

Kochani

Tak dawno się nie odzywałam, że nawet nie wiem od czego zacząć.

Chciałam napisać jak wszystko się  jakoś naprostuje i poczuje się lepiej… zdaje się jednak, że na to muszę poczekać..

Wiem, że rodzice pisali Wam, ze się pochorowałam w maju i w czerwcu i w ogóle było tak średnio. Nie chce wspominać tego czasu. Wszystko co się tam działo było stresujące (choć chyba najmniej przelot helikopterem do szpitala, bez rodziców ale z miłym Panem doktorem).

W szpitalu była taka jedna noc. Taka “wyjątkowa” nie czułam się wtedy dobrze. I jak otworzyłam oczy to byli prawie wszyscy których kocham. I ciocie, Zosia z Emilką, dziadek z babcia. Był Bartuś za drzwiami i nawet moja nauczycielka Renia do mnie przyjechała. Zrobiło mi się bardzo milo. Wiem, że dużo paciorków za mnie zmówiliście. Bardzo za to wszystko dziękuję . Doktor określiła moje wyzdrowienie cudem…

Już tydzień po wyjściu ze szpitala złapałam zapalenie oskrzeli , a potem jeszcze jedno..

Mimo wszystko lipiec i sierpień były cudowne. Jeździłam na rowerku, chodziłam na spacery iii dostałam osobistego stróża pieska Bolka. Piesek słabo wywiązuje się ze swojej roli, ale to może dla tego że jest jeszcze szczeniakiem. Nie słucha się mnie ani Bartusia. Jest za to pierwszym kompanem do głupot i psot.

We wrześniu zaczęłam się źle czuć znowu gorączkowałam po 40 stopni. Niestety znowu zapalenie płuc. Przez wiele dni byłam na tlenie, ciągłe leżenie na boku, klepanie i zimne okłady. Źle się czułam i długo zdrowiałam. I od tamtej choroby właściwie co 2 tygodnie mam gorączkę po 40 stopni i infekcję.

Jest nam trudno cokolwiek zaplanować. Właściwie to nie planujemy, żyjemy tym co przyniesie dzień.

Wszystkie te złe rzeczy odbijają się na całym moim samopoczuciu. Zrobiłam się bardzo spięta mimo że otrzymuje tyle leków ile można dostać. Moja skora zrobiła soi delikatna, łatwo robią mi się siniaczki, odciśnięcia i odgniecenia. Straciłam 1,5 kg, ważę niecałe 18 kg przy moich 140 cm wzrostu.

Lekarze i pielęgniarki z hospicjum starają się zrobić wszystko, żebym nie odczuwała bólu. Dostaję najsilniejsze leki przeciwbólowe, mocniejsze nawet od morfiny. Dzięki temu funkcjonuje i mogę choć trochę cieszyć się życiem.

W domu Bartuś bardzo o mnie dba, mówi mamie gdzie ma mnie położyć, zabiera mnie poskakać na trampolinie, przynosi zabawki, również te które zabroniłam mu dotykać. Czasami mnie nakarmi i da kiełbasy do buzi, borówkę czy serek. Mimo że stara się bardzo mi pomóc, Rodzice jednak wolą sami mnie karmić i nie pozwalają się jednak wyręczać). Ostatnio Bartuś po fizykoterapii zaczął sam mnie odsysać. Zostałam z nim na chwilę sama w pokoju, a on wyjął ssaka i wsadził mi do rurki. Potem starał się założyć kominek. Bardzo chce się mną opiekować, taki mój Kochany brat!!! :)))

Od września znowu zaczęła przychodzić nauczycielka Renia. Jak lepiej się czuję to robimy mnóstwo fajnych rzeczy. Jak nie mam siły, lub źle się czuje to też przychodzi i mnie po prostu pociesza, głaszcze i czyta książeczki.

Trzymajcie za mnie kciuki i za moich rodziców. strasznie się o mnie martwią o to co będzie dalej, jak poradzę sobie przez tą zimę skoro nie mam wcale odporności.

Gdyby miłością można było leczyć to byłabym chyba najzdrowszym dzieckiem na świecie.

Dziękuję za wszystkie Wasze słowa wsparcia, i za modlitwę. Mimo wszystkich przeciwności losu wierzę, że najgorsze za mną i teraz będzie już tylko lepiej.

Ściskam wszystkich (nie wiem czy Ktoś tu jeszcze zagląda ale i tak przesyłam uściski)

Basia

img_1200.jpgimg_9112.jpg

One thought on “Parę starszych wspomnień

  1. Basiu! Często myślę co u Ciebie;)
    Musisz poprosić rodziców, żeby częściej pisali co u Ciebie słychać a Ty się postaraj, żeby to były same miłe i dobre wiadomości 😉
    Wysyłam milion buziaczków! ❤️💋💋💋💋💋💋💋💋

    Like

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s