18 maja minął rok jakdowiedzieliśmy się, że nasza córeczka jest chora….bardzo poważnie chora.
Tego dnia wybraliśmy się z Basią do CZD na kolejną wizytę zprogramu badającego wpływ witaminy D na gęstość kości matki i noworodka.Uczestnictwo w programie zaproponowali nam zaraz po porodzie – zgodziliśmy się sama nie wiem czemu.
Jak każda wizyta zaczęła się od pobrania krwi od Basi i ode mnie, następnie wywiad czy jest coś co nas niepokoi lub martwi.
Powiedzieliśmy, że pediatra zwrócił nam uwagę, że Basia maza mały obwód głowy. Pani doktor zorganizowała nam możliwość zrobienia usg główki. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że ten dzień zapamiętamy do końca naszego życia……..Poszliśmy na oddział patologii noworodka przyszła pani doktorz jedną stażystką zaczęła badanie………. nogi mi się ugięły jak bym przeczuwała coś złego. Po chwili pani doktor poszła po innych stażystów „patrzcie uważnie bo to się bardzo rzadko spotyka” następnie zwróciła się do nos „niestety nie wszystko jest w porządku,ale porozmawiamy o tym później”.
Zaprosili nas do sali postawiły krzesła naprzeciwko nas –wszystko było jakieś takie nie naturalne. Zaczęły nam tłumaczyć co pokazało badanie i co to może oznaczać dla naszej malutkiej córeczki. Trzymałam Basię na ręku, przytulałam tak mocno, że nie wiem jakim cudem nie zrobiłam jej krzywdy.
Co czuliśmy nie można opisać.. Niesprawiedliwość,przerażenie, rozpacz, ból, krzywda, bezradność. Dlaczego właśnie Basia?????? Miała jeździć na nartach i pływać, tata miał pomagać w szkole z matematyki i fizyki a mama z historii i polskiego. Mieliśmy razem jeździć na rolkach i na rowerach…..nikt nie planuje przecież, że będzie miał chore dziecko.
Ten rok był dla nas baaaardzo ciężki Basia bardzo dużo chorowała jest cała pokuta po zastrzykach,dostała ataków padaczki na dodatek leki nie za bardzo działają, doszły problemy endokrynologiczne i problemy z kręgosłupem. Wcześniej nie dostrzegaliśmy jakie prowadziliśmy beztroskie życie.
Uczymy się pokory wobec choroby. Basia daje nam dużo radości, gdy zaczyna się śmiać to od razu wszytki smutki mijają. Jesteśmy z niej bardzo dumni jak widzimy jak się stara, jak bardzo chce i jak po malutku widać efekty.
Ponoć wszystko ma jakiś sens nawet jak tego się nie rozumie,pewnie nawet nie ma sensu próba zrozumienia po co? I dlaczego? Ponoć też każdy dostaje od Boga po równo…
Wierzymy, że będzie lepiej że przyjdzie taki dzień, że Basia zacznie chwytać zabawki w rączki i siedzieć, a może nawet powie “mamo” ;))
Bardzo ja kochamy doceniamy każdy dzień i każdą chwilę spędzoną z Basią, cieszą nas inne rzeczy niż do tej pory. Dziękujemy, że widzi i że słyszy, że nas rozpoznaje, że potrafi piszczeć i krzyczeć. A jej śmiech,ach ten śmiech zakrywa wszystkie smutki.
Tak wiec poranek 18 maja był naszym ostatnim beztroskim porankiem 🙂
– Mama
Ten dzień- odmienił życie całej Naszej Rodziny. Zaczeliśmy doceniać i dostrzegać to co naprawde ważne. Nauczył nas pokory, przyjaciele jakby przeszli “test” przyjaźni.Aniu to nieprawda, ze dzień 18.05.2011 był ostatnim beztroskim dniem życie. Ja – i jestem pewna – ze większość osób odwiedzających tego bloga wierzy w CUDA, w Opatrzność Bożą i w moc modlitwy. Wierzę, ze Pan Bóg właśnie “opracowuje plan” uzdrowienia Basiulki. Wszystko co dobre jeszcze przed Basią i przed nami 😉 Mocno w to wierzę!
LikeLike
Aniu,Tak kilka razy zbierałem się, że zrobić wpis na blogu ale za każdym razem rozklejam się i nie daję rady.Nawet nie wiesz ile bym dał aby oddać choćby część swojego zdrowia żeby uzdrowić Waszą / naszą Kochaną Basię.Bardzo ale to bardzo Was podziwiam za dosłownie wszystko i zastanawiam się co ja bym zrobił gdyby mnie spotkała taka niesprawiedliwość losu jak Was.„Wcześniej nie dostrzegaliśmy jakie prowadziliśmy beztroskie życie” – nic dodać nic ujać i dedykuje to stwierdzenie wszystkim odwiedzających Wasz blog. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży, bo czasami medycyna tworzy cuda.ŚciskamDaniel
LikeLike