Kochani,
Czas od ostatniego wpisu minął niezmiernie szybko. Mimo mojej osobistej ciągłej mobilizacji, moim rodzicom trudno jest w tym codziennym biegu znaleźć czas na napisanie czegoś sensownego. Ponieważ w przeciągu ostatnich miesięcy moje zdrówko mi dopisywało, Rodzice niemal codziennie wymyślali coś aby urozmaicić mi trochę czas. Dużo spacerów parę razy dziennie, wycieczki, odwiedziny. To wszystko czyniło nas bardzo zajętymi i będącymi w ciągłym ruchu. Ale od początku..
Od kwietnia mam nowy wózeczek, który zastąpił mój stary wysłużony zielony. W wózku tym głównie usypiam, zarówno w południe jak i wieczorem. Ponieważ wózek musiał uwzględniać mój obecny wzrost oraz musiał być sprężysty do bujania, moi Rodzice długo szukali kogoś kto mógłby taki wózek zrobić. Długo martwili się jak w dłuższej perspektywie będzie wyglądało moje usypianie, przedłużając mój dotychczasowy wózek wszelkimi sposobami. No ale udało się, Pan Krzysztof Latajka, właściciel firmy produkującej wózki Mikado, zgodził się wykonać taki wózek. Uwzględniając wszystkie moje potrzeby, sugerując dużo przydatnych usprawnień, wózek był w końcu gotowy. Jest bardzo ładny, funkcjonalny a przede wszystkich wygodny. Mogę w nim spać, mama może mnie w nim bujać. Wszyscy jesteśmy bardziej spokojni o najbliższe parę lat zasypiania.
Bardzo cieszę się tym, że po zimie przyszła wiosna i ciepłe dni. Niemal każde popołudnie spędzamy z rodzicami na dworze. Czasami spacerujemy do Babci i Dziadka lub jeździmy na krótkie wycieczki. Odwiedzamy Ciocie Magdę i Iwonkę, jeździmy do parku w Miętnem. Bardzo lubię tam przebywać i spacerować. Żałuję, że odkryliśmy ten park tak późno mimo że jest bardzo blisko nas. Są tam stare drzewa, staw z małymi kaczuszkami, można spotkać wiewiórki i posłuchać śpiewu ptaków.
Na jeden z takich spacerów przyjechały do mnie Zosia i Antosia, urocze bliźniaczki z Puław. Nasi Rodzice utrzymują kontakt już dłuższy czas i wymieniają się swoimi doświadczeniami, problemami, poradami. Zosia i Antosia podobnie jak ja są bardzo dzielnymi dziewczynkami, dzielnie znosząc trudy swojej choroby. Pokazałam im swój pokój, pobawiłyśmy się zabawkami. Było to bardzo miłe spotkanie, które na pewno powtórzymy 😉
Na początku czerwca udało nam się odwiedzić również moich drugich Dziadków, u których byłam prawie 2 lata temu. Postanowiliśmy się zapakować i jechać. Ilość rzeczy na jedną noc była prawie taka jak przy wyjeździe nad morze (2 wózki, mikser, inhalator, asystor kaszlu, leki, materiały opatrunkowe). Pobyt u dziadków był bardzo przyjemny, spędziłam z nimi dużo czasu, ciągle na świeżym powietrzu. Babcia i Dziadek byli za mną bardzo stęsknieni, spędziliśmy bardzo miły czas na śmianiu s, wygłupianiu, głaskaniu małych kotków. Zalotnie uśmiechałam się do spotkanych wujków, odwiedził mnie Chrzestny Tata Paweł z Rodzinką. Byłam również nad jeziorem, gdzie pierwszy raz chlapałam się w jeziorze. Na sam koniec spotkałam swojego pradziadka Czesia. Pradziadek mimo słabej pamięci, często mnie wspomina, mówiąc że martwi się moim zdrówkiem.
Od 14 czerwca przebywam z Rodzicami nad morzem. Przyjechaliśmy w to samo miejsce co przed rokiem. Ale o tym w kolejnym wpisie…