Koniec lata

Kochani,

Znowu to samo, długa przerwa w blogu i mojej opowieści o tym co u mnie. 

Tak dużo się dzieje, że uwierzcie nie mamy czasu (ani siły) na pisanie.

Skończyły się wakacje, właściwie lato już także. Czekałam na nie całą jesień, zimę i wiosnę będąc uwięzioną w domku, a finalnie lato to nie był to dla mnie najlepszy czas.

W maju oprócz tego że było zimno (i nadal byłam w domu) bardzo się rozchorowałam, miałam gorączkę powyżej 40′, męczący kaszel i dużo wydzieliny. Dostałam antybiotyk, zmieniłam rurkę i jakoś wróciłam do sił.

Na początku czerwca pojechaliśmy nad morze. Z duszą na ramieniu, bo po antybiotyku, nadal trochę przestraszeni pandemią itd. Ale udało się 😊 Pakowanie na wyjazd 2 tygodniowy w moim przypadku wymaga naprawdę sporo zaangażowania, planowania i zaparcia. Wszystkie sprzęty, dziesiątki leków, rzeczy do pielęgnacji.

Mimo tego trudu, widok morza bardzo mnie ucieszył, bliski nam klimat Władysławowa, kładka wzdłuż plaży, port. Te wszystkie rzeczy które pamiętałam kiedy byłam trochę mniejsza. Od trzech lat nie wiedzieliśmy czy kiedykolwiek uda mi się jeszcze zobaczyć morze. Podczas tegorocznego pobytu mieliśmy kilka niespodzianek z moimi urządzeniami. Popsuł nam się ssak, asystor kaszlu, i inhalator.

Na szczęście sprzęt bywa zawodny ale ja się nie “popsułam” byłam zdrowa I bardzo szczęśliwa. To były szczęśliwe radosne dwa tygodnie, i ostatni spokojny czas w te wakacje.

Zaraz po powrocie do domu, 1 lipca miałam zabieg stomatologiczny. Ostatni zabieg miałam 2 lata temu, potem już nie kwalifikowałam się do znieczulenia. Tym razem się udało i chcieliśmy ponaprawiać wszystko co się w buzi dzieje. P. Doktor wyrwała mi aż 8 zębów mleczaków. Były to wszystkie moje pozostałe ząbki.

Po powrocie do domu zaczęły się komplikacje. Bardzo mnie to wszystko bolało, zalewała mnie ślina, urodziło się zapalenie jamy ustnej (okropne afty) i znowu zmiany w płuckach. Nie mogłam spać, duuuże napięcia. Rodzice nie nadążali z dawaniem leków przeciwbólowych. W końcu dostałam gorączki, znowu ponad 40st. Pani doktor dała mi antybiotyk. To wszystko spowodowało że pojawiło się zapalenie żołądka, zaczęłam wymiotować krwią. Zmiana diety na kaszkę i mleczko odżywcze. Musiałam podratować  podratować żołądek, żeby ratować płuca.

Od tamtego czasu zaczęły mi się regularnie obkurczać oskrzela, jak u osoby z astmą. Nigdy dotąd nie były regularne, wymagające non stop inhalacje, leki….

Minął lipiec, zaczął się sierpień wyszłam nawet kilka razy na zewnątrz.  I nagle nie wiadomo skąd znowu źle się poczułam, pojawiły się wymioty, gorączka, straszne świsty i znowu skurcze oskrzeli. po tygodniu przyjmowania antybiotyku w inhalacji gorączka spadła ale skurcze pozostały. Leki działają na bardzo krótko. 

Mamy codzienne wizyty z hospicjum, za co jesteśmy bardzo wdzięczni, czujemy się bezpieczniej. Tydzień temu skończyliśmy antybiotyk i było lepiej, mimo że skurcze pozostały. Dziś w nocy znowu zaczęłam gorączkować 😦 .

To wszystko bardzo wpłynęło na moje napięcia, mam włączona morfine przeciwbolo jak również do inhalacji, żebym mogła odpocząć od kaszlu.

Takie smutne rzeczy u mnie. Zamiast cieszyć się latem i słonkiem, dzielnie walczę z moimi chorobami chociaż jestem już tym bardzo zmęczona.

Mam do Was ogromną prośbę, pomódlcie się za mnie o siły i za moich rodziców bo chodzą na rzęsach i strasznie się martwią.

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s